Sens jest taki, że pewne patenty jak opierniczyć coś niejadalnego opracowali w dawnych czasach ludzie cierpiący głód. Francuskie przekazy historyczne wielokrotnie przytaczają przykłady jedzenia muchomorów czerwonych przez biedotę. Szczęśliwie ten gatunek zawiera toksyny skoncentrowane w skórce kapelusza i rozpuszczalne w wodzie, a więc dające się z niego skutecznie usunąć podczas gotowania. Dzisiaj, dopóki się nie zdycha z głodu, nie ma sensu się z tym pieprzyć, chyba że z ciekawości.
Natomiast jeśli chodzi o sosnę, to spokojnie można wcinać igliwie. Syrop na młodych pędach szczytowych sosny jest mega zdrowy.